...czyli moje tak zwane życie.

czwartek, listopada 03, 2005

początek nowego...

Przyszła pora na zrobienie porządków w moim tak zwanym życiu. Jedno się kończy, drugie odnawia. I tak zakończył się mój "związek" z niejakim przedstawicielem płci przeciwnej przebywającym na czas bliżej i dalej nieokreślony poza granicami naszego kaczego kraju czyli w Holandii. Nie będę się rozpisywać na ten temat bo nie o to tu chodzi... Skończyło się wspólne patrzenie na świat i dopełnianie się. A może nigdy go nie było... Nieważne! Zobaczyłam w Holandii parę ciekawych miejsc i to mi wystarczy. Nie potrafiłam zdecydować się na wyjazd tam mając świadomość tego co mam tu. To tu mam pracę, rodzinę, przyjaciół, znajomych i wiele innych ważnych rzeczy w życiu. Tu jest moje życie. I tak pozostanie. Jest jeszcze wiele innych miejsc do zobaczenia i wiele innych rzeczy do naprawienia. Tak czasem bywa jak pozwalamy zwieść się pozorom i wyłączamy nasze własne, prywatne i osobiste myślenie. Tak samo jak tracąc pewne rzeczy uczymy się je doceniać. Bardzo łatwo jest coś zniszczyć, ale zdecydowanie trudniej odbudować. Ale trzeba próbować. Bo warto. Trzeba walczyć o to, co jest dla nas ważne. I taką walkę podjęłam. Teraz wiem o co i o kogo walczę. Walczę o swoje szczęście. O to, co tak łatwo próbowałam wyrzucić z pamięci a jednak się nie dało. I całe szczęście...

"O ile łatwiej jest
Jeżeli wiesz co dalej robić chcesz
Jeżeli w swoim sercu serce masz
To jest twój czas
I wtedy będzie tak
Jakby się nigdy miał nie skończyć świat"

I teraz wiem czego chcę. Chcę swojego miejsca na Ziemii. Swojego domu. Swojej rodziny. I swojego maluszka. Nie mówię, że już, teraz i natychmiast. Ale w ogóle. Najpierw wiele trzeba naprawić, wiele miłości i ciepła okazać. Ale tego mam nadzieję nie zabraknie. I wierzę w to, że się uda. Dlaczego? Bo to moje życie i zamierzam być w nim jeszcze cholernie szczęśliwa. Bo będę bronić swego szczęścia jak lew. Bo życie dało mi porządną nauczkę i szybką szkołę dorastania. Łatwo dać się zwieść pięknym słowom, obietnicom. Niestety to co jest naprawdę piękne jest najczęściej niewidoczne dla oczu. I trzeba się nauczyć odróżniać zwykłe błyskotki od cennych klejnotów. I tego się nauczyłam. Dlatego teraz wiem, że zaczynam coś nowego w życiu. A może nie tak do końca nowego :) Błądzić jest rzeczą ludzką... Zbłądziłam, ale już się odnalazłam i już nie zejdę z tej ścieżki. Nie po tą na nią wróciłam, żeby znów z niej schodzić. Nie tym razem. Nie dam się z niej ściągnąć, zwieść ani przegonić. To moja ścieżka! I mam na nią wyłączność. To początek nowej drogi. Mojej drogi. Naszej drogi... Na koniec dodam tylko;

"Nie rezygnujmy ze swych marzeń
Kto to wie co jeszcze czas pokaże
Kto to może wiedzieć co się stanie
Choćby dziś
Nasze życie będzie jak poemat
Trzeba tylko znaleźć dobry temat
Trzeba się odnaleźć w nim
Aby być"

PS: Ze względu na sporą dawkę ekshibicjonizmu jaką jednak cechuje się pisanie bloga rozważam możliwość zaniechania tej działalności, ale nie jestem tego jeszcze pewna. Poinformuję o swej decyzji w stosownym czasie i momencie. Niedopowiedzenia, których jest w dzisiejszym poście całe mnóstwo są zamierzone i jak najbardziej celowe ze względu na zachowanie mimo wszystko pewnych rzeczy dla siebie i kogoś jeszcze. Ten ktoś wie, że to o nim i do niego. Bo to nasze...