...czyli moje tak zwane życie.

wtorek, sierpnia 29, 2006

swiat mi wypadl z moich rak

Pozwole sobie dzis na dwie rzeczy: po pierwsze na brak polskich liter - prosze o wybaczenie, ale irlandzkie komputery jakos nie posiadaja polskich znakow, ciekawe czemu? :) Po drugie na zapozyczenie slow piosenki Myslovitz:

Świat wypadł mi z moich rąk
Jakoś tak nie jest mi nawet żal

Czy ty wiesz jak chciałbyś żyć, bo ja też
Chyba tak chciałem przez cały czas

Wypadl... Jak narazie nie mam sily ani odwagi go pozbierac. Moze pozniej, moze z uplywem kolejnych godzin samotnosci bedzie latwiej. Moze nad rzeka nad ktora wybieram sie dzis w poszukiwaniu siebie. Tak jak napisalam u Jadwini. Jestem tu, sama, z dala od was wszystkich blizszych i dalszych mi ludzikow, z dala od wszystkiego co znam i posiadam, z dala od wszystkiego co kocham i nienawidze. Z dala od wszystkiego co rodzi wspomnienia i te dobre i te zle. Z dala od domu, pracy, ktora do tej pory byla najbardziej stalym i niezmiennym elementem mojego niepoukladanego zycia. Byla wyznacznikiem kolejnych dni bo to przez nia wstawalam codziennie rano z lozka, to przez nia przezywalam swoje sukcesy, porazki, przykre chwile jak i salwy smiechu. Moja Mama zawsze powtarza, ze nalezy szanowac swoja prace bez wzgledu na to jaka by ona nie byla, poniewaz jest jedyna pewna rzecza w zmiennych kolejach losu. Niby tak, ale... Po osmiu latach pracy widzialam tam juz wiele, bardzo wiele, moze nawet za duzo jak i w calym moim tak zwanym zyciu. Po osmiu latach pracy mam dosc i mowie to z pelnym przekonaniem. Z dnia na dzien coraz bardziej trace sens. Nie mam juz sily na przymykanie oczu na pewne sprawy i na pewnych ludzi. Gdybym wiedziala co zrobic, zeby bylo lepiej juz dawno bym to zrobila. Z reszta chyba jak kazdy normalny czlowiek bo chyba wszyscy chcieliby byc cholernie szczesliwi w swoim zyciu. I jak tez bym tak chciala. I w dalszym ciagu wierze, ze tak bedzie. Nie moge byc pewna tego co bedzie jutro, nawet nie moge wiedziec co bedzie gdy Jasiu wroci z pracy, nie wiem co bedzie za tydzien, nie wiem co bedzie za rok, nie wiem czy kiedykolwiek uda mi sie zrealizowac choc czesc moich planow. Narazie czuje, ze swiat mi wypadl z moich rak i pozostaje mi tylko miec nadzieje, ze uda mi sie go podniesc i to jak najpredzej, zeby nie marnowac czasu bo podobno kazdy dzien w naszym zyciu jest niepowtarzalny i nigdy nie wiadomo ktory jest ostatni. Wiec swiat mi wypadl z moich rak, wszystko zaczyna przypominac banke mydlana, ktora moze peknac w kazdej chwili. Nie mam pod reka wersalki w ktorej moglabym sie zamknac i zapomniec o tym co boli, ale musze znalezc sile zeby pozbierac to wszystko w calosc. Tak po prostu, widocznie czasem tak bywa, dla rownowagi... AVE!


4 Comments:

  • At wtorek, sierpnia 29, 2006 11:55:00 AM, Blogger Aguska said…

    pierwsza...

     
  • At piątek, września 01, 2006 10:38:00 PM, Blogger Jadwinia said…

    Aguś, wersalka jest, jest i może być wszędzie a głównie w naszym sercu i tam należy jej szukać, szukać żeby móc z niej wypełznąć. Piszesz, że świat wypadł Ci z Twoich rąk, a ja myśle, że nigdy go tam nie mieliśmy... bo przecież tyle rzeczy decyduje o nas, naszym życiu i naszym szczęściu. Tyle rzeczy niezależnych od nas, rada na to jest tylko jedna... łapać wiatr losu w skrzydła naszego życia... bo jak Seneka napisał "Żaden wiatr nie jest dobry jeśli nie wiesz do którego portu płyniesz" znajdź swój port, znajdź bezpieczną przystań i przestań się zastanawiać co bedzie... bo życie to tort a Tobie zostało jeszcze sporo kawałków i wisieńka :D
    Wszystko przemija... wątpliwości także więc nie trać czasu na zbędne zamartwianie sie, idź do przodu przecież wiesz, że zawsze możesz wrócić :) zawsze

    Ole! jedziemy dalej!

     
  • At wtorek, września 05, 2006 8:42:00 PM, Blogger Aguska said…

    hej Gusia.Jestem sobie w Polsce,Ty w Irlandii.Podejrzewam jakie masz plany odnośnie leaving Polonia.Niestety martwi mnie to.
    "
    Jestem tu, sama, z dala od was wszystkich blizszych i dalszych mi ludzikow, z dala od wszystkiego co znam i posiadam, z dala od wszystkiego co kocham i nienawidze. "

    to Twoje słowa.

    Gdy rozpatrywałaś kiedyś wszystkie za i przeciw odnośnie ewentualnego wyjazdu do Holandii,mówiłaś wtedy bardzo rozsądnie!Wyjątkowo rozsądnie jak na Ciebie:)i nie jest to żadna złośliwość z mojej strony,bo często decyzje podejmujesz pod wpływem emocji,na przekór innym "akurat Wam pokażę!",ale też z potrzeby bycia z kimś...bo potrafisz się przeprogramowywać na nowe miłości i bardzo szybko angażować.Jeszcze raz podkreślam,że nie ma w tym żadnych podtekstów,czy ironii,bo wiele już przeszłyśmy i zdąrzyłyśmy się siebie nauczyć.W pewnym momencie zaakceptowałyśmy swoje uroki i to jest zajebista sprawa!

    Gusia,tutaj w Polsce,chociaż ludzie narzekają,smucą,to niewykluczone,że gdzie indziej jest inaczej!Jak świat długi i szeroki jego mieszkańcy mają jakieś smutki,doły,zmartwienia, łzy.Tylko najlepiej się je wyrzuca wśród bliskich.Kiedyś jakiś doktor od dusz powiedział,że w Polsce gabinety psychiatryczne nie mają takiego wzięcia jak zagranicą,bo Polacy po prostu namiętnie zwierzają się sobie, wygadują, żalą i jednocześnie doskonale oczyszczają.

    Praca to praca.Spotyka się tam różnych ludzi...jakich,o tym wiemy dokładnie!!!Układy,zwalanie roboty na innych,umywanie rączek...ale ważne jest to,że sama przed sobą masz satysfakcję z tego,jak swoją pracę wykonujesz. Wierzę,że we wrzechświecie musi być zachowana równowaga i całe zło,jak i dobro zostanie nam w jakiejś formie oddane!Podobnie kosmos postąpi z innymi,więc chociaż gówno spryskano odświeżaczem powietrza, to na nas on nie działa!

    a gdzie,jak nie w Polsce są najlepsze wersalki?
    wersalka-trudne słowo:)
    a Ochajo dalej dla pokręconych!:)

     
  • At wtorek, września 05, 2006 8:46:00 PM, Blogger Aguska said…

    właściwie dla potłuczonych przecież w sensie:)

     

Prześlij komentarz

<< Home