...czyli moje tak zwane życie.

poniedziałek, maja 08, 2006

przełamując ciszę

Zastój jakiś na tych blogach ostatnimi czasy, pora przełamać milczenie. Osiadłam na tej swojej szczęśliwości i wena mi uciekła czy jak? Generalnie jest dobrze, jest fajnie, coraz cieplej i nawet słonka coraz wiecej. Mijają kolejne dni mam nadzieję nieubłagalnie przybliżające nas do upragnionego lata. Znów zacznie się bieganie w krótkich portkach, letnich sukienkach, sandałkach, znów będzie można robić ogniska jak ostatnio w pewnym domu w Katowicach, kiedy to tak pięknie ogień pochłonął wersalkę zalegającą na podwórku. Co poza wiosną? Koncert Przemykowej w Zabrzu z Grzesiem. Dzięki Ci za to, że nie ja byłam kierowcą i choć jeszcze nie dawno uważałam, że spożywanie na koncercie Renatki to profanacja to tym razem było inaczej. Wyszłam w cudownym nastroju pokoncertowym spotęgowanym spożytymi Leszkami po to by doprawić się kolejnymi Heńkami podczas gwarkowej eskapady z Jarkiem. Takiego ubawu dawno nie było! Parkiet mój! Nieco inaczej było tydzien później w Chorzowie z Anią i Iwonką, kiedy to babska kolacyjka zakończyła się na dicho :) Ale ubaw też był choć pół nocy spędziłam poza parkietem bo miałam gorącą linię telefoniczną z zagranicą :) W drodze powrotnej pierwszy raz w życiu dmuchałam w alkotest kiedy to zatrzymał mnie patrol policji w związku z kontrolą trzeźwości z okazji przedłużonego weekendu. Oczywiście 0,0! Poza tym dobrze, w pracy kupa pracy w związku z projektem i niestety częste kontakty z "brzydalem" przebrzydłym, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić, podobno... Psinka rośnie, zjada mieszkanie więc trzeba będzie poszukać swojego kwadratu. Oliver jest najbardziej boskim dzieckiem pod słońcem a ja najbardziej szurniętą ciotką na świecie, przynajmniej na jego punkcie. Ma pięknych trzydziestoletnich rodziców, których ostatnio urodziny świętowaliśmy. Nawiasem mówiąc, widział ktos tak zgodne małżeństwo, żeby urodzić się tego samego dnia, miesiąca a nawet roku? To tylko moi piękni trzydziestoletni :)Więc generalnie jest nadal dobrze, dni zlatują i to jest najlepsze bo zaczynam już odliczanie do urlopu, kiedy to za miesiąc będę daleko, daleko stąd w krainie zieloności i szczęśliwości i mam nadzieję wrócić jeszcze szczęśliwsza. A co? Każdemu się należy! AVE!

3 Comments:

Prześlij komentarz

<< Home