...czyli moje tak zwane życie.

wtorek, października 04, 2005

"Źycie jak poemat"

Może powinnam już zasypiać, ale jakoś nie mogę. Wiele myśli kłębi się w mojej biednej potłuczonej głowie i chyba w końcu muszę dać im wydostać się na wolność. Ostatnio, w zeszłą sobotę obchodziłam siódmą rocznicę pracy, pracy w jednej firmie, pracy za jednym biurkiem. Niestety nie mogę powiedzieć, że z tymi samymi ludźmi bo większość się zmieniła, ale przynajmniej zachowana jest jakaś zmienna :) Siedem lat to z jednej strony może nie za dużo, a z drugiej jak się ma tyle, ile mam ja, to też nie jest mało... Trafiłam do tej pracy zaraz po liceum, pełna marzeń, nadziei, planów, wyobrażeń o wolnym zawodzie i w przekonaniu o swojej humanistycznej naturze. Nawet w tym samym czasie rozpoczęłam studia typowo humanistyczne na wydziale filologicznym na kulturoznawstwie. Niestety jako studentka wytrzymałam pół roku po czym poddałam się nie podchodząc do sesji. Moim gwoździem do trumny była konieczność napisania analizy wiersza z zajęć pod tytułem "Lektura tekstu literackiego" czy coś koło tego. Przedmiot był dla mnie masakryczny od początku a na zaliczenie zakręcony pan doktor wymagał analizy na cztery strony A4 wiersza Herberta, który miał 4 wersy!!! NIGDY W ŻYCIU!!! Tym optymistycznym akcentem zakończyłam swoją przygodę z Uniwersytetem Śląskim, przezimowałam pół roku i rozpoczęłam studia, jak przystało oczywiście na rodzonego humanistę ( czytaj z odpowiednią dawką ironii) na kierunku niezwykle odkrywczym i jak najbardziej humanistycznym, a mianowicie Finanse i bankowość. Tym sposobem z dniem 1 czerwca roku bieżącego zakończyłam swoją działalność studencką zdobywając w ciężkich bólach i mękach, targana konwulsjami tytuł magistra Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Całe te zakończenie skwitowałam jednym stwierdzeniem patrząc już z odpowiedniej odległości na budynki uczelni szanownej "Ekonomia nie jest jednak moją dziedziną życiową". Gdybym te siedem lat temu nie trafiła zupełnym przypadkiem do pewnej kwestury w pewnej szkole na Śląsku pod skrzydła mojej szefowej, to może moje życie wyglądałoby inaczej. Może ten niepokorny duch, który dzięki i poprzez tą pracę został te siedem lat temu wsadzony w nieco sztywniejsze ramki, włóczyłby się gdzieś po całym świecie w poszukiwaniu swojego miejsca na Ziemii. Dlatego czasem rozumiem Przemka i jego światowe zapędy. Czasem patrząc na niego mam wrażenie jakbym widziała dokładne swoje odbicie sprzed paru lat. Nic nie było niemożliwe, nic nie było problemem, świat należał do mnie. Niestety przez te siedem lat zdąrzyłam wyjść za mąż, odseparować się od małżonka, następnie rozwieść, pomieszkać sobie samej ze sobą, podjąć próbę stworzenia domu dla dwójki cudownych dzieciaków i jeszcze kogoś, kto mocno odcisnął się w mojej świadomości... Nie mam pojęcia co stanie się w moim życiu przez kolejne siedem lat i jak przez te lata doświadczy mnie życie, życie którego uczę się na co dzień, od nowa, od początku. Staram się żyć tak, by nie żałować niczego. I jak śpiewa Szymon Wydra:
"Nasze życie będzie jak poemat
Trzeba tylko znaleźć dobry temat
Trzeba się odnaleźć w każdej chwili
Trzeba być
Tyle jeszcze drogi jest przed nami
Z tym że trasę wyznaczymy sami
Po co dalej w miejscu tkwić
Trzeba żyć "
Nie wiem jaki przebieg będzie miał mój poemat, gdzie potoczy się jego akcja, jacy pojawią się w nim bohaterowie. To wszystko przede mną. To co było, zostało już zapisane, nie będzie egzaminu poprawkowego z życia jak to zdarzało się na studiach :) Jedno czego nauczyło mnie życie to to, że nie należy się zamykać na potrzeby drugiego człowieka. Jak usłyszałam w sobotę na ślubie, który miałam okazję obserwować "nie miłujcie słowem i językiem, ale czynem i prawdą" Trudne zadanie, ale możliwe do wykonania. I zawsze działające w dwie strony. Tego życzę sobie i wszystkim czytającym i nieczytającym to, co zdarza mi się tu wypisywać... Nie wystarczy powiedzieć "Kocham Cię..." choć to zawsze miło usłyszeć... AVE!

3 Comments:

  • At wtorek, października 04, 2005 10:39:00 AM, Blogger Aguska said…

    ja pikole,pierwsza:):)

     
  • At wtorek, października 04, 2005 11:14:00 AM, Blogger Aguska said…

    Aguś,ja też nie myślałam,że tak to się wszystko ułoży w moim życiu!Nikt nie wie,co nas czeka dzisiaj wieczorem,jutro rano,za tydzień, czy za miesiąc. Nawet nie pomyślałam na studiach,że ponad rok po ich zakończeniu będę zarabiała 492 zł. i dorabiała sprzątając czyjeś domy,żeby łatwiej się żyło. Napewno nie miałam tylu przygód z mężczyznami co Ty,ale też nie myślałam o tym,że po 8 latach związku z Piotrkiem, spotkam Grześka. Teraz nie wiem kiedy będziemy zarabiać na tyle konkretne pieniądze,żeby nie martwić się o to,kiedy zacząć sezon grzewczy w pewnym domu w Katowicach, nie zastanawiać się kiedy będziemy mogli zajść w ciążę i zapewnić naszej dziecinie dostatnie życie. Jedyne, co mogę Ci napisać na zakończenie tego komentarza,to fakt,że "życie to nie je bajka", jak to mawia mój genialny małżonek, chociaż dodaje jeszcze, "że nie głaszcze nas po jajkach".;)

     
  • At wtorek, października 04, 2005 6:35:00 PM, Blogger Jadwinia said…

    Hmmmm jak to mówią... ŻYCIE :) A ja myślę, że nasze istnienie to przeszłość, która minęła i która nigdy już nie wróci, a także przyszłość niepewna, w którą patrzymy z nadzieją i zaufaniem a która to jest dla nas nieodgadniona. Życie, to teraz to najbliższe pięć minut, to wybór czy iść schodami czy jechać windą, biała bluzka czy czerwona, pocałować ukochaną osobę raz czy tysiąc razy.... nie wiele więcej od nas zależy, ,przezywamy każdy dzień dziwiąc się rzeczom że juz się stały. Łapiemy chwilę i mówimy: to piękne i chcemy aby trwała, albo cierpimy i mówimy niech to minie!!! Bo wszystko przemija.... życie także. Nie żałuj niczego w swoim życiu bo jak znam Ciebie i twoje życie to jest ono piękne, bo Twoje piękno nie bierze się z niczego, dobroć i miłość także kształtują się pod wpływem cierpienia... ?carpe diem? chwytaj dzień bo nigdy nie wiesz co cię czeka, to co dobre zapisuj w gwiazdach, a to co złe przekuj na sukces i spraw niech Cię umocni i uczyni Cie silniejszą. Nie patrz w przeszłość, choć ta tak pięknie Cie ukształtowała, ale w przyszłość która nie jest wcale tak daleko... 1041 33 km stąd : ) obliczone na podstawie http://www.de.map24.com kto nie wierzy niech zmierzy :D AVE !!!

    P.S. Druga !!! Też nieźle i nie ma żadnych zagramicznych intruzów : )

     

Prześlij komentarz

<< Home